Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 17

HANDLARZE ŻYWYM TOWAREM - W 1937 r królem warszawskich „farmazonów” ( oszustów) był zamieszkały na Krochmalnej Rubin Głowiczer. Posiadał on piękną 11-letnią córkę; to jedyne dziecko starego oszusta traktowane było w środowisku jak „królewna”.



Głowiczera odwiedził Szpigelman z Buenos Aires, dawny warszawski farmazon ( oszust), zgubiarz i szopenfelder ( złodziej sklepowy). Gospodarze  nie wiedział , że gość z Argentyny przekwalifikował się na emigracji, stając się właścicielem kilku domów publicznych. Szpigelman okazał się gorszym oszustem od gospodarza, uwiódł i uprowadził córkę „królewnę”. Głowiczer wykorzystał swój autorytet, zmobilizował wszelkie możliwe szajki.

Ostatecznie dopadł Szpigelmana w hotelu w Łodzi odzyskując dziecko. Sprawa przeszła do miejskiej legendy, bo na konto ocalonej „królewny” pito na Krochmalnej dłuższy czas...  ( Goniec Częstochowski nr 115 22.05.1937 s 5).

Rzecz może dla jednych zabawna, lecz w rzeczywistości przerażający obraz: pieniądze okazały się ważniejsze niż lojalność wobec starego kolegi, niż wdzięczność za gościnę, niż – co najgorsze – dobro dziecka. Handel żywym towarem był i jest odrażającym procederem. Niestety, procederem powszechnym za ziemiach polskich.

Prostytucja była zjawiskiem tolerowanym, poddawanym kontroli ze względów sanitarnych. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w zaborze rosyjskim kobieta utrzymująca się z nierządu musiała posiadać specjalną książeczkę lekarską, odnawiając co tydzień badania. Podobne przypisy przeniesiono do II Rzeczpospolitej, miasta obciążone były kosztami utrzymywania szpitali leczących chore wenerycznie kobiety. Karane były prostytutki unikające kontroli lekarskiej, ścigane było także sutenerstwo. Pomimo panującej surowej moralności naturalnym zjawiskiem w Częstochowie było stadko niewiast, a nawet jednego pana, kuszących mężczyzn w pobliżu dworca kolejowego. Otwarcie też funkcjonowały różnego rodzaju domy „uciech”; przed I wojną światową  nastawiane na obsługę żołnierzy rosyjskiego garnizonu i odwiedzających miasto kupców. Dla mieszczan nie było niczym zdrożnych korzystanie z tego typu rozrywek.

W końcu XIX w. ziemie polskie przychodziły swoistą rewolucję obyczajową. Wiązało się to z industrializacją i wywołaną tym migracją. Opuszczający rodzinny dom w poszukiwaniu chleba, tracili wsparcie otoczenia; wyrwani ze wspólnoty pozbawieni byli tym samym naturalnych strażników tradycyjnej moralności. Prasa katolicka z II Rzeczpospolitej podnosiła, dotykając tego trudnego tematu, że prostytucja była najbardziej upowszechniona w środowiskach żydowskich. Było w tym wiele prawdy,( żydowskie prostytutki szacowano na 30-40% ogółu) lecz nie wynikało to ani z przyczyn religijnych, ani cech narodowych.

Dramatem dla środowisk żydowskich były represje wprowadzone przez carską administrację pod koniec XIX. Zgodnie z zasadami wprowadzonymi przez Aleksandra III wysiedlano Żydów z terenów rosyjskich. Ta przymusowa migracja doprowadziła do napływu do Królestwa tzw litwaków; Żydów z rosyjskich miast, nie znających języka ani kultury kraju, w którym zmuszeni byli mieszkać. Nie mogąc się adoptować w nowym środowisku, niechętnie widziani przez Polaków i polskich Żydów, dotknięci biedą, bez oparcia wspólnoty, ulegali demoralizacji. To z tych środowisk wywodzili się rewolucyjni radykałowie ( anarchiści i komuniści), a także różnego rodzaju przestępcy. Na tej biedzie i demoralizacji żerowali handlarze żywym towarem.

Głośnym był proces wytoczony szajce handlarzy w 1892 r we Lwowie. Zarzucono przestępcom uprowadzenie 29 kobiet do domów publicznych w Turcji, Egipcie i Indiach. Ten proces, a w ślad za nim kolejne, odsłaniały globalną skalę procederu. Biedne, uprowadzane z Polski dziewczęta stawały się niewolnicami w Konstantynopolu. Bejrucie, Aleksandrii, w Colombo, Johannesburgu, Rio de Janeiro...W chińskim Harbinie podczas budowy trasy kolejowej, większość personelu w słynnych „kofi-szantach” mówiła po polsku. „Polacca” tak mówiono na prostytutki w Argentynie; w latach 1889-1913 doliczono się w Buenos Aires 4248 prostytutek z naszego kraju. Dla porównania przed I wojną światową w Królestwie Polskim był 6 tys. zarejestrowanych ( posiadających książeczki) prostytutek.

W początkach XX w. w Buenos Aires rozwinęło swoją działalność Towarzystwo Warszawskie Cwi Migdal; pod przykrywką aktywności społecznej była to groźna mafia, kontrolująca  przestępcze podziemie stolicy Argentyny. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości nacisk naszego konsulatu doprowadził do wykreślenia z nazwy przymiotnika „warszawskie”; mafia jednakże nadal kontynuowała działalność żerując na rodzinnym kraju. Swoistą pamiątką tego okresu jest „cmentarz alfonsów” w Buenos Aires; handlarze żywym towarem byli usuwani ze wspólnoty gminy żydowskiej, więc założyli sobie własną, z synagogą i miejscem grzebalnym.



Częstochowa była jednym z punktów tranzytowych przyrzutu „żywego towaru”. Przez pobliską granicę przemycano rocznie 2-3 tys. ludzi zwerbowanych do pracy. Dla części z nich, młodych dziewcząt, werbunek ten prowadził do Hamburga, skąd po „odpowiednim przygotowaniu” ( więzieniu, terroryzowaniu, gwałtach zbiorowych) ekspediowano je do południowej Ameryki. Metody werbunku były przeróżne. Często sutener udawał bogatego narzeczonego szukającego dobrej żony, czasem łudzono obietnicą dobrej pracy..Zdarzały się także porwania. W 1935 r uśpiono eterem dziewczynę podróżującą pociągiem do Częstochowy; ślad po niej zaginął...

Odrażający proceder powodował reakcję różnych kręgów. W zwalczanie handlu żywym towarem włączali się zarówno ortodoksyjni rabini, jak i księża katoliccy. Aktywnie działały towarzystwo katolickie do walki z handlem kobietami. W Częstochowie doraźnej pomocy udzielało polskie i żydowskie Towarzystwo Dobroczynności; służyło także wsparciem katolickie stowarzyszenie św. Zyty.

W dniach 21-22 czerwca 1899 r w Londynie odbył się z inicjatywy W.A. Coote pierwszy międzynarodowy kongres poświęcony walce z handlem kobietami. Pokłosiem tego była organizacja w różnych krajach specjalistycznych organizacji. W 1901 r powstało Warszawskie Chrześcijańskie Towarzystwo Ochrony Kobiet tworzone przez społeczników – lekarzy pozytywistów. Do inicjatorów towarzystwa należał m.in. Leon Wernic, Witold Chodźko, Stanisław Posner i Teresa Męczkowska.  Ta organizacji przekształciła się w 1923 r w Polski Komitet Walki z Handlem Kobiet i Dzieci. Wymienieni inicjatorzy związani byli z wolnomularstwem; Posner był w przyszłości mistrzem Wielkiego Wschodu. W dodatku Wernic i Chodźko ( minister zdrowia w II RP) byli przekonanymi eugenikami, twórcami Polskiego Towarzystwa Eugenicznego. Męczkowska, wychowanka Stefani Sempołowskiej, córka ewangelickiego pastora, stała się liderką polskich feministek. Jednak walka z niewolnictwem kobiet tworzyła front znacznie szerszy, łączyła masonerię z wiernymi katolikami. Dowodem tego aktywność Marii Holder – Eggerowej, ziemianki z Korytnicy, posłanki reprezentującej związaną zendecją Narodową Organizację Kobiet. Poseł Eggerowa reprezentowała Polskę na międzynarodowym kongresie walki z handlem kobietami w Grazu, w 1924 r; przedstawiając referat na temat sytuacji w naszym kraju. Wyrazem takie współdziałania różnych kręgów była organizacja w 1930 r  kolejnego, szóstego kongresu; patronat nad nim objęli Józef Piłsudski, arcybiskup Kakowski i prymas Hlond.

Z inicjatywy Komitetu powstały Misje Dworcowe; punkty pomocy dla kobiet. Jedna z 27 takich misji otwarta została w Częstochowie. Współpracując ściśle z Magistratem misja służyła nie tylko informacją, lecz i możliwościami  wyżywienia, ubrania i zapewnienie noclegu wyrywanym ze szponów handlarzy kobietami. Pomoc materialną, przy współpracy z Misją Dworcową , udzielała także placówka stowarzyszenia św. Zyty, mieszcząca się na ul. Wolności 29. W walce z handlarzami współpracowano także ściśle z policją, w tym specjalnie utworzoną, nadzorującą środowisko prostytutek  policją kobiecą. Z inicjatywy Komitetu Walki z Handlem Kobietami wydano instrukcje dla Policji Państwowej w kwestii bacznego zwracania uwagi na wypadki handlu żywym towarem. Uwypuklano w niej, że metody chwytania ofiar bywają następujące: zaofiarowanie zyskownej posady na wyjazd, dostarczanie służby, noclegu, pośredniczenie w wyrabianiu dokumentów (szczególniej w stosunku do emigrantek), małżeństwo i  wyjazd do krajów Ameryki Południowej, upominki, ugaszczanie w  restauracjach, kawiarniach itp. lokalach, przejażdżki samochodami, ogłaszanie w prasie o posadach itp.

Działalność Komitetu powoli przynosiła efekty. Na wniosek Chodźki w 1922 r zdelegalizowano w Polsce wszystkie domy publiczne. Wydzielona „policja kobieca” doprowadziła do rozbicia wielu grup przestępczych. Tylko w 1936 zatrzymano ponad 400 podejrzanych o handel kobietami i doprowadzano do  skazania 48 sutenerów. Istotne znaczenie miał przygotowany i przekazany Lidze Narodów raport o handlu kobiet, zawierający listę 590 osób, handlarzy żywym towarem, dostarczającym  kobiety do domów publicznych w Argentynie i Brazylii. Na tej podstawie osoby owe były aresztowane i deportowane z różnych krajów, w tym Stanów Zjednoczonych i Francji. Wzrastała także świadomość społeczna. Temu zwłaszcza służyły publikacji docierające do masowego odbiorcy. Szczególną rolę odgrywały drukowane w dużym nakładzie książki Edwarda Czaplińskiego „ Cenny towar” i „Wesele alfonsa”; a także publikacje żydowskich autorów Sholema Asha  i Moshe Richtera. W kwietniu 1929 na ekrany kin wszedł film „Kobieta nad przepaścią” w reżyserii Mieczysława Krawina według scenariusza Anatola Sterna, będący ostrzeżeniem przed suterenami.

W efekcie tych różnorodnych działań udało się ograniczyć wielkość tego wstrętnego procederu.
Niestety, istnieje on nadal; choć w mniejszym stopniu dotyczy Polek, w większym kobiet z Azji i Afryki...

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa

Przypisy:
Dane o żydowskiej prostytucji za Edwardem Bristowem Univesyty Yale USA
O aktywności komitetu: Piotr Gołdyn w Poznańskie Zeszyty Historyczne 2006, artykuł „Hańba XX w. „ Fronda, sierpień 2011.