Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 30

ZMIANA ELITY - We wrześniu 1932 roku doszło w Częstochowie do nieszczęsnego wypadku. Młody podporucznik 7. pułku Zygmunt Wierzejski w porywie serca zastrzelił ukochaną – 18 letnią, uczennicę gimnazjum Jadwigę Kahl, po czym sam sobie w głowę strzelił.

Do tragedii doszło na ul. Śląskiej, w mieszkaniu rodziców Jadwigi, znanych w Częstochowie lekarzy. Pogrzeb ofiar miłosnej tragedii przyciągnął tłumy. Trumienka dziewczyny przybrana była na biało, grób zasypano kwiatami.

Za trumną podporucznika rycerskim obyczajem prowadzono osiodłanego, wiernego konia. Przybrani żałobą oficerowie sarkali z cicha, że rygorystyczne przepisy prowokują nieszczęścia.

Ożenek oficera nie był wówczas jego prywatną decyzją. Zgodę na małżeństwo wydawał dowódca pułku, analizując nie tylko pochodzenie społeczne i moralność wybranki, ale przede wszystkim sytuację finansową przyszłych małżonków. Wymóg był taki, że dochody obojga małżonków musiały być nie mniejsze niż gaża oficera w stopniu majora. Wierzejski dopiero rozpoczynał wojskową karierę, przy nadmiarze oficerów w armii II RP, awansu na stopień majora mógł się doczekać nie wcześniej niż za 10 lat.



Ścisłe rygory, nie tylko dotyczące małżeństwa, ograniczały poważnie prywatność oficerów. Był okres – początek lat dwudziestych – gdy oficer w mundurze mógł pokazać się tylko w jednej  częstochowskiej restauracji: hotelu „Polonia”. Tu, tradycyjne w końcu karnawału odbywały się bale garnizonowe, goszczące lokalną elitę. Tam dobrze zapowiadający się oficer mógł poznać panienkę z dobrego domu; taki był początek udanego małżeństwa oficera 27 pp z córką starosty Kazimierza Kuhna. W latach trzydziestych eleganckich lokali, gdzie mógł się pokazać oficer przybyło. Nie tylko w kasynie, w Domu Księcia, ale i w „Łobzowiance” na rogu ul. Dąbrowskiego i Alei, czy w „WIR”(róg Alei i ul. Kościuszki) można było w kulturalnym otoczeniu zjeść obiad płacąc 1-1,2 zł. Na kawę lepsze towarzystwo zapraszała „Europejska” ( róg Śląskiej i Alei) oraz „Ziemiańska” ( II Aleja, w pobliżu ryneczku na ul. Wały Dwernickiego. Mundur budził szacunek, ale też zobowiązywał; kara dyscyplinarna dotykała oficera nie tylko, gdy nadużył trunków, ale też gdy pokazał się na Alejach nieogolony czy w brudnych butach.

Wojsko, a zwłaszcza kadra oficerska, to była nowa elita miasta. Przed I wojną światową elitę miejską tworzyło grono kilkudziesięciu ludzi. Byli tu przedsiębiorcy (Markusfeld, Bogusławski, Grosman, Kohnowie), ziemianie ( Edward Raczyński ze Złotego Potoku, Stefan Lubomirski z Kruszyny, Władysław Potocki z Parzymiech), kupcy, bankowcy, właściciele nieruchomości. Elitą, bez względu na stan majątkowy, byli lekarze: Władysław Biegański, Stanisław Nowa, Józef Marczewski, Karol Rożkowski...Znaczący wpływ na sprawy miasta miała także inteligencja techniczna ( inżynierowie) i nauczyciele ( a raczej dyrektorzy szkół). Oczywiście do elity zaliczano także księży. Taki skład elity odnajdziemy w komitecie organizacyjnym  Krajowej Wystawy Przemysłu i Rolnictwa w 1909 r, będącej największym wydarzeniem Częstochowy przed I wojną światową. Każdy z zaproszonych do komitetu mógł legitymować się osobistymi sukcesami zawodowymi lub społecznymi.



W latach trzydziestych nastąpiła wymiana elit. Odzwierciedlała ona fakt, że życie gospodarcze i społeczne uległo upaństwowieniu. Na dalszy plan zeszli indywidualni przedsiębiorcy, którzy nie mając nic budowali fabryki. Istotniejszą rolę odgrywali wynajęci managerowie: dyrektor Ludwik Hagen  i Henryk Stalens reprezentujący zagraniczne koncerny włókiennicze ; Tomasz Szwejkowski dyrektor Huty Częstochowa  oraz Stanisław Kontkiewicz ( syn) zarządzający kopalniami rud żelaza. Lekarze – społecznicy stali się samorządowcami ( prezydent Marczewski, wiceprezydent Stanisław Nowak, felczer prezydent Jarmułowicz ). W różnorodnych komitetach patronujących społecznym inicjatywom dominowali, zwłaszcza w latach 30-tych, urzędnicy i oficerowie. Wojskowy rodowód tych pierwszych sprawiał,  że odbierano ich jako jednolitą kastę legionową.

Zgodnie z rangą  najważniejsze były dwie postacie: wojewoda kielecki Władysław Dziadosz i d-ca 7 DP gen. Janusz Gąsiorowski. Władysław Dziadosz (1893-1980), od 1914 r służył w  Legionach Piłsudskiego, dowodząc II baonem 5 pułku piechoty. Ciężko ranny w 1915 r, w bitwie pod Konarami, po odejściu z wojska organizował konspiracje POW. W 1918 r. uczestniczył w obronie Lwowa, a potem jako oficer 5 pp w wojnie polsko-bolszewickiej. Po 1926 r przeniesiony został z wojska do administracji, od 1929 r był wicewojewodą, a od 1934 r wojewodą kieleckim. Po klęsce wrześniowej ewakuował się przez Węgry do Londynu. Tam zmarł w 1980 r. Janusz Gąsiorowski ( 1889 – 1949) prze I wojną światową szkolił się w szeregach „Strzelca”, pierwsze lata wojny służył w armii austriackiej, skąd w końcu 1916 r zdezerterował i w konspiracji budował struktury POW. Od1918 r służył w wojsku polskim, dowodził pułkiem a następnie brygadą artylerii w wojnie polsko-bolszewickiej. Po wojnie ukończył kurs doskonalący na Wyższej Szkole Wojennej i rozpoczął karierę w administracji wojskowej obejmując w 1931 r stanowisko szefa Sztabu  Głównego WP. W 1935 r został dowódcą 7 DP. Po klęsce wrześniowej więziony w obozie Murnau, zmarł na emigracji we Francji.



Były to osoby najważniejsze, w praktyce jednak organizacja życia społecznego spoczywała na szczeblu lokalnym, a wiec na starostach i prezydentach. Wojsko reprezentowane było przez szefa piechoty dywizyjnej. Do 1928 r takie stanowisko pełnił zięć Edwarda Reszke płk Adam Nieniewski, on też w latach trzydziestych w ważnych uroczystościach i inicjatywach społecznych reprezentował lokalne ziemiaństwo. W latach 1931-35 dowódcą piechoty został, także pochodzący z ziemiańskiej rodziny płk Aleksander Myszkowski herbu Gonzaga. Wywodzący się z arystokratycznego rodu, znanego z historii jurajskich zamków, pułkownik zyskał sławę bohatera, gdy jako oficer Legionów brawurowo poprowadził atak na bagnety „góralskiej” kompanii pod Kostiuchówką. W 1920 r był attache wojskowym w Rydze, potem pełnił służbę w administracji wojskowej oraz jako wykładowca Wyższej Szkoły Wojennej. Po odejściu z Częstochowy służył w Równem i w Toruniu. W kampanii wrześniowej walczył w bitwie nad Bzurą, niewolę spędził w Murnau. Zmarł w 1956 r. na emigracji. Po Myszkowskim funkcję dowódcy piechoty przejął najbardziej znany dziś oficer  -  Stanisław Maczek. Awansowany w 1931 r na stopień pułkownika, Stanisław Maczek przybył do naszego miasta opromieniony sławą bohatera wojny polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. Bezpośrednio jemu nasze miasto zawdzięcza budowę basenu na ul. Sobieskiego, strzelnicy i rozbudowę obiektów sportowych na ul. Puławskiego (Ognisko Niepodległości).

Znaczącą rola w życiu miasta przypadała starostom. W czasach  sanacyjnych ich pozycja, jako urzędników rządowych podległych wojewodzie była zdecydowanie silniejsza niż samorządowych  prezydentów. Zwłaszcza, że antysamorządowa polityka sanacji powodowała, ze latach trzydziestych Częstochową (i zdecydowaną większością miast) rządzili narzuceni zarządcy komisaryczni. Po odejściu najsłynniejszego starosty częstochowskiego Kazimierza Kuhna w 1932, kolejno tę funkcję pełnili – Kazimierz Eustachiewicz (1932-33), Bazyli Rogowski (1933-36) i Władysław Rozmarynowski (1936-39). Bazyli Rogowski (1895-1960) miał za sobą służbę w Legionach pod komendą Edwarda Rydza Śmigłego. Z wojska odszedł w stopniu majora przechodząc do pracy w administracji państwowej, oznaczając się przy budowie struktur Obozu Zjednoczenia Narodowego (sanacyjnej platformy wsparcia marszałka Śmigłego). Po wyborach w 1936 odszedł z Częstochowy stając się starostą w Równem, a potem wicewojewodą tarnopolskim. Przyszło mu we wrześniu 1939 organizować najpierw pobyt rządu a potem ewakuacje najwyższych władz do Rumunii.

Na emigracji na Węgrzech Rogowski stał się prawą ręką marszałka Rydza – Śmigłego. W październiku 1941 współorganizował ucieczkę byłego Naczelnego Wodza z internowania i osobiście towarzyszył mu w drodze przez „zieloną granicę” do kraju. Po wojnie Rogowskiego przed uwięzieniem uratowała cicha opieka ze strony wojewody śląskiego Jerzego Ziętka. Dzięki niemu mógł pracować w kamieniołomach pod Nysą, a represje UB ograniczyły się tylko do inwigilacji. Starosta zmarł w 1960 w Nysie, jego córka mieszka w Katowicach szczycąc  się portretem ojca namalowanym w 1941 roku osobiście przez Edwarda Rydza Śmigłego.
Władysław Rozmarynowski (1897-1946), był żołnierzem słynnej 1 kompani kadrowej wyruszającej z Oleandrów pod wodzą Józefa Piłsudskiego. W 1916 r ciężko ranny trafił do niewoli rosyjskiej, po ucieczce z niej organizował POW. Karierę w administracji zaczął po 1926, najpierw zastępując jako komisarz rządowy wybranych, niemieckich burmistrzów na Górnym Śląsku, potem jako starosta w Sandomierzu, Rawie Mazowieckiej i w Częstochowie. We wrześniu 1939 r. wraz z podległymi urzędnikami ewakuował się na kresy a następnie do Rumunii i Węgier. Zmarł na emigracji.



W listopadzie 1935 r na ul. Sobieskiego uroczyście oddano do użytku gmach starostwa. Budynek budował od 1933 firma Widuchowskiego, wykończenie wykonała firma Piecucha; koszt inwestycji  430 tys. zł. Nowy, trzypiętrowy obiekt administracyjny liczył  56 sal biurowych, zaopatrzony był w centralne ogrzewanie i oświetlenie elektryczne. Gmach poświęcił ks. Wróblewski, uroczystość  uświęcił udział wojewody Dziadosza i gen. Gąsiorowskiego. Był także niedawno wybrany  poseł  Wacław Kobyłecki (1894-1977), były żołnierz Legionów, internowany w Szczypiornie, potem dyrektor lokalnej Komunalnej Kasy Oszczędnościowej, i senator Dominik Zbierski (1890-1940)  były żołnierz I Brygady Legionów, bohater spod Łowiczówka, od 1929 roku dyrektor gimnazjum im Traugutta.

Nic dziwnego, ze w tym towarzystwie gromko zabrzmiała melodia „ My, pierwsza brygada...” - hymn przedwojennych elit.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa