Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 31

OCALENIE MATKI MINISTRÓW - W czerwcu 2009 r podczas wizyty w Polsce minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dawid Miliband podziękował Polakom za uratowanie życia swojej matki – Marion Kozak.

Matka dwóch najważniejszych obecnie polityków brytyjskiej  Labour Party była częstochowianką. Rodzina Kozaków należała do zamożniejszych obywateli częstochowskiej gminy żydowskiej. Przed wojną Dawid Kozak ożenił się z Brachą (Bronisławą) córką Izaaka Szlomy Landaua, właściciela Fabryki Łyżek i Kłódek ISZABE na ul. Krótkiej 10/12.

Landauowie byli jedną z najbardziej znanych rodzin przemysłowców. Posiadali kilka fabryk, w tym największą była fabryka wyrobów z celuloidu Seweryna Landaua ulokowana na ul. Centralnej ( dziś Śląskiej).

Wydana za Kozaka Bracha nie tylko zachowała osobiste prawo dysponowania wianem ( udziałami w ISZABE), ale też ojciec uczynił ją dyrektorem ds zaopatrzenia i zbytu.

W żydowskich rodzinach normalne było, że kobiety bywały żywicielkami rodzony, a mężowie poświęcali się studiowaniu Tory. Landauowie byli ortodoksami, ale zasymilowanymi. Bracha, częściej posługująca się chrześcijańskim imieniem Bronisława, ukończyła polskie żeńskie gimnazjum. Asymilacja z polskością nie była w tej rodzinie sprzeczna z kultywowaniem żydowskich tradycji. Landauowie i Kozakowie regularnie uczęszczali do Nowej Synagogi udzielając się w życiu wyznaniowej gminy. Żydowskie imiona otrzymały córki: urodzona w 1934 r Debora i  młodsza, urodzona w 1937 r., Hadessa ( Jadwiga) Wiedza ze szkoły, obycie w interesach, spowodowały, że młoda, żydowska bizneswomen Bracha Laja ( Bronisława) Kozak nie tylko świetnie władała polskim, ale i niemieckim i angielskim. Fabryka ISZABE znana byłą z produkcji wysokiej jakości sztućców ze stali nierdzewnej sprowadzanej z Anglii i Szwecji. Zadaniem Bronisławy było podtrzymywanie zagranicznych kontaktów.



Po zajęciu Częstochowy przez Niemców fabryka została przejęta w przymusowy zarząd przez Niemców. Od 1941 r wyrabiano w niej amunicje. Szczęściem dla rodzony Kozaków treuhanderem ( zarządcą) został volksdeutsch Pawlik, który wcześniej pracował w fabryce jako robotnik. Dzięki Pawlikowi Kozakowie mieli pracę i możliwość mieszkania w swojej fabryce. Zostali także w porę uprzedzeni  o przygotowywanej akcji likwidacji  getta. Dawid poświecił się dla rodziny, przygotował ucieczkę Brachy i dwóch córek Debory i Hadassy. Sam nie zdążył, zginął wywieziony do obozu zagłady w Treblince..

Bracha z dziećmi ukrywała się na wsi, w Józefowie. Udało jej się załatwić „papiery”, stałą się dzięki nim Polką wyznania katolickiego Bronisławą Kruszewską, matką Marysi ( Debory) i  Wisi ( Hadassy). Pod tym przybranym nazwiskiem przybyła do Warszawy, gdzie skorzystała z pomocy swojej ciotki, znanej przed wojną pianistki Cesi ( Cecylii) Kozak. Bronisława dostała pracę wraz z mieszkaniem jako pomoc domowa w rodzinie Pujkiewiczów; córki trafiły do internatu prowadzonego przez siostry zakonne w słynnym ośrodków dla niewidomych w Laskach. W/g relacji siostry uważały Marysie za Polkę, Wisię za ukrywającą się Żydówkę. Obawiając się o los  młodszej dziewczynki ciotka Cesia zabrała Wisię do siebie. Potem ciotka Cesia dla obu dziewczynek znalazła lepsze miejsce.



Tym lepszym miejscem był dom Sitkowskich na warszawskich Bielanach. Właścicielką była Helena Sitkowska, wdowa po przedwojennym wysokiej rangi oficerze policji, emerytowana nauczycielka. Sitkowska miała na utrzymaniu dwójkę własnych dzieci: 15-letniego Andrzeja i 10-letniej Magdy. Wybudowany przed wojną dom na Bielanach, dysponujący 6 pokojami, stał się dla rodziny w trudnym okresie okupacji źródłem dochodu. Pozbawiona świadczeń emerytalnych po mężu wdowa utrzymywała się z wynajmu pokoi i wyprzedaży przedwojennego dobytku. Starszy syn starał się wspomagać budżet rodzinny pracując dorywczo, handlując papierosami i octem. Uczył się w szkole budowlanej prowadzonej przez O. Marianów i równolegle kończył gimnazjum na tajnych kompletach. W końcu 1943 r Sitkowscy przyjęli pod swoje skrzydła 8-letnią Wisię, pół roku później trafiła tu także Marysia.

Stało się to na prośbę niewidomego sąsiada Sitkowskich pana Marszałka. Marszałek był przed wojną cenionym masażystą, z jego terapii korzystała Cecylia Kozak, podobnie jak inni pianiści troszcząc się o sprawność dłoni. Za pośrednictwem Marszałka   Bronisława wynajęła od Sitkowskich wolny pokój, w niej zamieszkała młodsza córka. Andrzej Sitkowski wspominał po latach, że była to piękna, ale bardzo nieśmiała i wystraszona dziewczynka. Przygarnęli ją do rodziny, Helena traktowała ją jak własne dziecko, Andrzej jak starszy brat przerabiał z nią szkolne lekcje. Marysia, która do Sitkowskich trafiła na dwa miesiące przed powstaniem sprawiała więcej problemów. Tęskniła za klasztorem i siostrami zakonnymi, chciała tam uciekać. Szczęściem skończyło się to tylko na dziecięcym wyżaleniu się opiekunom. Dzieci w tych trudnych okupacyjnych warunkach mogły czuć się komfortowo. Miały swój własny pokój, mogły uczyć się i bawić, w czasie ładnej pogody bawiły się w ogródku na podwórku. Obcym tłumaczono, że ich matka jest na robotach w Niemczech, a ojciec w niewoli. Osiedle na Bielanach  zamieszkane było przed wojną przez warszawską inteligencję, mniejsze było niebezpieczeństwo ze strony lumpenproletariackich „szmalcowników”. Zdarzyło się nawet, że zachęcony widokiem beztroskiej dziecięcej zabawy przyszedł w gości, mieszkający po sąsiedzku oficer niemiecki. Częstował łakociami, wspominał swoją rodzinę i swoje córki...Na szczęście przez myśl mu nie przeszło, że uśmiechnięte  dziewczynki są skazanymi na zagładę Żydówkami.

Tuż przed powstaniem do dziewcząt dołączyła matka Bronisława. Andrzej Sitkowski, żołnierz Szarych Szeregów poszedł walczyć na Żoliborz. Magda Sitkowska została przez matkę wysłana do krewnych na południe Polski. W domu została Helena Sitkowska z Bronisławą i jej córkami. Bielany ominęły walki powstańcze, ale nie ominęło zniszczenie. Znajomy oficer niemiecki uprzedzał o planach palenia domów i wysiedleń. Dom na Bielanach został podpalony przez żołnierzy, jako rozpałkę użyto książek z biblioteki. Mieszańców pognano w kolumnie do obozu przejściowego w Pruszkowie.  Po drodze Bronisława przekupiła wartownika, uciekła wraz z Heleną i dziewczynkami do lasu. Po wielodniowej tułaczce kobiety dotarły do Kielc, Sitkowska mogła tu liczyć na pomoc krewnych. Jej syn Andrzej po kapitulacji powstania trafił do obozu jenieckiego w Altengrabow, pracował przymusowo w zakładach zbrojeniowych w Saksonii. Po wojnie wrócił do Polski. Zamieszkał wraz z matką i siostrą w Łodzi. Do Warszawy nie mieli po co wracać....z ich domu zostały tylko spalone ruiny.



Bronisława z córkami wróciła do Częstochowy. Była w naszym mieście kilkutysięczna kolonia ocalałych po zagładzie. Funkcjonowała gmina żydowska, uruchomiono szkołę, dom dziecka, świetlicę, kuchnię dobroczynną. Działał „Bund”, próbowano odtwarzać dawne formy życia kulturalnego i społecznego. Nie było jednak łatwo żyć „na cmentarzu”. Każdy kamień Starego Miasta przypominał o niedawnym dramacie, o śmierci męża Dawida, ojca Izaka, wielu innych krewnych i znajomych ofiar likwidacji getta. Odczuwalna była także niechęć lokalnej społeczności. Do żydowskich domów wprowadzili się nowi lokatorzy, żydowskie sklepy i fabryki miały nowych  użytkowników. Wojna zmieniła zbyt dużo, by możliwy był powrót do dawnych czasów. Bronisława próbowała. W marcu 1945 r uzyskała postanowienie sądu o przywrócenie własności Fabryki Łyżek i Kłódek ISZABE; jako współwłaścicieli wpisano spadkobierców I. Sz. Landaua: Brache Kozakową, Fraydę Landau, Joska Dawida Landaua. Przywrócono także rodzinie Landau nieruchomość przy Kawiej: inną z przedwojennych fabryczek. Rozpoczęto starania o odzyskanie  fabryki celuloidu na Śląskiej. Wyroki sądu były tylko wyrokami...w Częstochowie obowiązywała sprawiedliwość ludowa, kapitalizm nie miał racji bytu. Fabryki rodziny Landau, podobnie jak kilka innych żydowskich zakładów produkujących  galanterie zostały przejęte przez państwo. W 1949  stworzono na ich bazie Państwowe Zakłady Techniczne , przyszły Domgos. Fabryka na Kawiej  stała się zaczątkiem państwowej fabryki instrumentów „Melodia”.

Bronisława nie czekała na zakończenie procesu upaństwowienia, nie próbowała walczyć o utrzymanie rodzinnej własności. W maju 1947 wraz z transportem sierot żydowskich wyjechała z Polski Marysia. Trafiła do Londynu, gdzie gościny i pomocy udzieliła jej rodzina żydowska, która przed wojną była partnerem handlowym Landaua. Na przełomie 1950/51 Bronisława z młodszą córką Hadessą wyjechały do Izraela. Hadessa odbyła w Izraelu służbę wojskową, potem w latach sześćdziesiątych wyjechała do Stanów Zjednoczonych . Bronisława mieszkając w Izraelu, dzieliła swój czas na wizyty u dzieci  w Stanach i w Wlk. Brytanii.

Z Heleną Sitkowską  Bronisława utrzymywała stałe kontakty korespondencyjne. Nie było to proste, w czasach PRL, nie było to mile widziane przez władze komunistyczne. Dopiero w 1995 roku Helena wraz z synem Andrzejem mogli odebrać tytuł „Sprawiedliwych wśród narodów świata”.

Debora – Marysia – Marion, bo to ostatnie imię przyjęła na emigracji, ukończyła studia historyczne na London School of Economics. Wyszła za mąż za poznanego na uczelni profesora Ralpha Miliband, także pochodzącego z rodziny  polskich Żydów. Miała dwójkę synów. Urodzony w 1965 r.  Dawid ukończył politologię w Oxfordzie, a od 1994 stał się zawodowym politykiem Partii Pracy. Od 2001 reprezentuje partię w Izbie Gmin, w 2002 r stał się ministrem w rządzie Tony Blaira. W latach 2007-2010 był ministrem zagranicznym w rządzie Gordona Browna. Młodszy, urodzony w 1969 r Edward Samuel ( Ed), także ukończył politologię na Oxfordzie, a następnie ekonomie na London School od Economics. Wzorem brata wybrał karierę w Partii Pracy stając się asystentem ministra skarbu Gordona Browna. W 2005 został wybrany posłem do Izby Gmin, a w 2007 stał się ministrem w rządzie Browna  odpowiadającym za politykę klimatyczną. W 2010 r obaj bracia rywalizowali o funkcję lidera Partii Pracy. Wygrał młodszy – Ed – stając się tym samym szefem „gabinetu cieni” tworzonym przez opozycję Jej Królewskiej Mości.

Przed sądem częstochowskim toczą się sprawy przywrócenia własności rodziny Landau. Być może czołowi politycy brytyjscy staną się naszymi podatnikami... Bronisława Kozak i jej córki nigdy po  wyjeździe nie odwiedziły Częstochowy.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa