Entuzjazm nie był udawany. Mimo, że wyniki wyborcze świadczyły o przewadze opozycyjnych wobec rządu sympatii; mimo, iż podziały polityczne rodziły podziały tak ostre, że czasem lała sie krew;
Prezydent uosabiał majestat państwa, wciąż darzonego szacunkiem, będącego źródłem zbiorowej dumy. Państwa, dodajmy, którego aktywność widoczna była w postaci nowych dróg, kolei, gmachów publicznych.
Trudno było nie dostrzec imponującego nowego gmachu Poczty Polskiej, wzniesionego za ponad 0,5 mln zł według projektu Adolfa Szyszko-Bohusza, w ciągu zaledwie dwóch lat. Równie szybko realizowana była inwestycja wybrana przez Radę Miasta z okazji 10 – lecia niepodległości - Ognisko Pracy Wychowawczej im Marszałka Józefa Piłsudskiego. przy ul. Humbertowskiej (obecnej Pułaskiego).
W maju 1930 r gotowy był tam stadion; pod okiem wiceprezydenta Stanisława Nowaka, i prezesa Alfreda Franke rozegrały swój mecz Viktoria i CKS. Tłumy kibiców miały możliwość oglądać w tym samym dniu także popisy „człowieka – muchy” studenta z Krakowa Nazarewicza, który bez zabezpieczeń wspinał się na mur kamienicy przy ul. Kilińskiego. Jesienią stadion przy Humbertowskiej znów zapełniły rzesze notabli i entuzjastów: wmurowano kamień węgielny pod budowę budynku z salą sportową. W uroczystości uczestniczył były premier Aleksander Prystor, listy gratulacyjne przysłali inni sanacyjni premierzy: Walery Sławek i Kazimierz Świtalski.
Niektórzy sarkali, że ta pompa była związana ze zbliżającymi się wyborami...Wspomnijmy, na marginesie, ze w tym samym dniu – 30 września – z częstochowskiego aresztu uciekł słynny „Szpicbródka”; ale to nic – nad Wartą rosły mury nowego więzienia kategorii II, z 49 celami dla 275 więźniów.
Więzienia zawsze jest potrzebne. Celem Rady Miasta było jednak tworzenie miasta zdrowszego, lepszego i piękniejszego. Miasta, a zwłaszcza miasta przeżywające dynamiczny wzrost, zmieniające się z małych w wielki ośrodek przemysłowy, nie były miejscem łatwym do życia. Przeludnione, pozbawione zieleni, zatęchłe i brudne Stare Miasto, osadzone na błotnistym podłożu domki Stradomia, „dzikie pola” otaczające z obu stron eleganckie Aleje, przecinane otwartymi ciekami-rynsztokami, płynącymi po obecnych ul. Waszyngtona i Al. Jana Pawła II....to wszystko sprzyjało mnożeniu wirusów i bakterii, upowszechnianiu chorób.
Dlatego już od czasów świetlanej pamięci Władysława Biegańskiego priorytetem dla elit było czynienie warunków życia w mieście zdrowszymi. Dowodem tego chociażby budżet przyjęty przez Radę Miasta w 1928 r: przewidywano w nim zakup gruntów na Parkitce pod budowę nowego szpitala, budowę na ul. Sobieskiego i św. Barbary „wzorcowych” domów robotniczych, renowacje Parków i błoni podjasnogórskich oraz budowę szaletów w Alejach. Znane nam (czynne do niedawna) szalety na pl. Daszyńskiego i na pl. Biegańskiego, były owocem wykonania uchwały Rady przez prezydenta Jarmułowicza. Renowacja pod Jasną Górą stworzyła z nieużytków nasz najsłynniejszy plac modlitewny. Niepowodzeniem skończyły się plany budowy szpitala, idea ta realizowana w wybranym w 1928 r miejscu, zwieńczona została dopiero 70 lat później. Domy robotnicze wybudowano, kalkulacja zakładająca, że czynsz powinien utrzymać budynki i pokryć ich amortyzacje, sprawił, że nie były one dostępne skronie zarabiającym, a jednocześnie zbyt mało okazałe jak na potrzeby bogatych. Zmieniono wiec przeznaczenie obiektów i po przebudowie służą one dziś jako szkoły – gimnazjum nr 9 i SP 18; pierwszy rok szkolny rozpoczął się tam 1 września 1937 r .
Domy dla robotników i to wzorcowe powstawać zaczęły w 1937 r. Francuska spółka „Motte” właściciel zakładów włókienniczych zdecydowała się wybudować na Zawodziu 250 domów, według założeń idei „miasta – ogrodu”. Pierwsze 44 domy przekazano odbiorcom 28 listopada 1937 r. w obecności premiera Kościałkowskiego i ambasadora Francji Noela. Koszt budowy wyniósł 500 tys zł, czynsz za mieszkanie 3 pokojowe ustalono na 15-20 zł. Po 22 mieszkań, lokowano w blokach długości 100 m. Każde mieszkanie było umeblowane w podstawowe sprzęty i zaopatrzone w wodę; każde miało także zaplecze – ogródek 5 m na 20 m. Porównując z tym domy miejskie na św. Barbary i ul Sobieskiego; uznać musimy wyższość inicjatywy prywatnej.
Zbliżone też założenie „miasta ogrodu” legło u podstaw projektu (niestety nie zrealizowanego) Kolonii Urzędniczej Grabówka. Sukcesem za to skończył sie pomysł księżnej Stefanii Raczyńskiej, która namówiła męża na wydzielenie parceli i tworzenie osiedla w lesie pod Żarkami. W „Gońcu...” nr 107 z 10 maja 1930 r opublikowano plan sytuacyjny „kolonii letniej”, informując, że cena metra kwadratowego wynosi 1 zł, działki sprzedawane są z drzewostanem sosnowym, istnieje możliwość spłat na raty. Chętni mogli oglądać działki w dniach 11, 18 i 25 maja, przyjeżdżając do Żarek rannym pociągiem o godz 11.15. Plan i opis był tak zachęcający, ze nie dziwmy się rozwojowi Żarek-Letniska.
Wspomnijmy o jeszcze jednej rzeczy pozostałej nam w spadku po Radzie rządzonej przez koalicję socjalistów z mieszczanami. 9 marca 1930 na sali obrad Rady odbyło się spotkanie założycielskie częstochowskiego Towarzystwa Ogródków Działkowych. Temat prezentował instruktor z Poznania Janicki, obrady prowadził wiceprezydent Nowak. Zdecydowano o wyznaczeniu terenów i tworzeniu, dostępnych dla wszystkich, ogródków o powierzchni 400-500 m. W 1935 r wyznaczone na Stradomiu i Zawodziu. 322 działki zajmowały 434 415 m kw., a Towarzystwo Ogródków Działkowych liczyło 670 członków. W październiku obchodzono uroczyście „Dzień Działkowca” w czasie którego na plac Pierackiego ( Biegańskiego) przybył korowód z kwiatowym „korso”, z dziećmi w kwiecistych strojach, z rowerzystami i wozami-platformami eksponującymi dorobek działkowców, w tym całe modele ogródków z domkami. Całość przyprowadził prezes Towarzystwa inż Szufleda, a wśród witających był prezydent Mackiewicz, senator Dominik Zbierski, poseł Kobylecki. Pochodowi towarzyszyła wystawa w Ratuszu, na której działkowcy z dumą prezentowali smaczne śliwki, gruszki, olbrzymie dynie i inne dzieła swojej pracy.
Zdrowe pożywienie, zdrowe otoczenie, zdrowe życie i mieszkanie. W zdrowym ciele zdrowy duch potrzebny by krzepka młódź tworzyła przyszłość Rzeczpospolitej. To nie były slogany, to była realna polityka samorządu i rządu.
dla cz.info.pl Jarosław Kapsa