Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 33

MORDERSTWO W KASIE CHORYCH - Budynek Kasy Chorych w Częstochowie (dziś szpital przy ul. Mickiewicza), oddany w 1928 r., był dumą i wizytówka naszego miasta.

W obiekcie o kubaturze 25 tys m., mieściły się nowoczesne gabinety zabiegowe i poradnie specjalistyczne. Niestety, zaledwie dwa lata po otwarciu budynek Kasy Chorych stał się miejscem wielkiej tragedii. 17 października 1930 r. działacz PPS zamordował strzałami z rewolweru trzy osoby, raniąc dodatkowo jeszcze dwie. „Ten niesłychanie przygnębiający fakt przelewu krwi bratniej w chwili, gdy nad krajem zawisły ciężkie chmury politycznej sytuacji zewnętrznej i przesilenia gospodarczego, gdy nędza i bezrobocie zatacza coraz szersze kręgi, - powinien być dla czołowych kierowników życia politycznego ostrzeżeniem, że tylko spokojem i powagą możemy podtrzymać naszą państwowość i niepodległość, o co walczyliśmy przez wieki w obcej niewoli” - komentował tragedię „Goniec Częstochowski”.



Zbrodnia miała polityczny motyw, tłem jej były wybory parlamentarne zwane „brzeskimi” (po rozwiązaniu Sejmu władze sanacyjne aresztowały i uwięziły w Brześciu przywódców opozycji, w tym tak wielkie postacie jak Witosa i Korfantego). Wojna polsko-polska okazywała swoje najgorsze oblicze; przemoc była środkiem politycznego sporu. W połowie października policja w Warszawie aresztowała kilku działaczy PPS pod zarzutem przygotowania zamachu na Józefa Piłsudskiego. Trudno osadzić czy był to powód prawdziwy, ale sama informacja o próbie zabójstwa Marszałka spowodowała w całej Polsce szereg manifestacji protestacyjnych. W Częstochowie 14 października 1930 r wiec na placu przed Ratuszem zorganizowali kombatanci i działacze piłsudczykowskiej PPS Frakcja Rewolucyjna. Po przemówieniach potępiających zamach i wyrażających hołd Piłsudskiemu, wiec przekształcił się w pochód demonstrujący na Alei Najświętszej Maryi Panny, a następnie na ul. Kościuszki. Tam zamierzono pikietować lokal partyjny miejscowego PPS, mieszczący się w budynku pod nr 62, na II pietrze. Manifestanci wyważyli wrota, wdarli się na piętro do lokalu partyjnego. W ramach protestu wybili wszystkie szyby, połamali meble, a jako łup zabrano sztandary partyjne. Drzewce sztandarów spalono, tłum grasował do wieczora po mieście bijąc podejrzanych o sympatie opozycyjne i niszcząc lokale innych partii.



Odpowiedzialnością za przebieg manifestacji obciążono lidera częstochowskiego BBWR Antoniego Furmańczyka, inspektora Kasy Chorych, od 1911 roku, działacza niepodległościowego, zsyłanego przed reżim carski na Sybir. Na nim zaplanował zemścić się bojowiec PPS Jan Kostrzewski. „...Kostrzewski, jak nas informują, stołujący się jako kawaler w klubie PPS, kiedy ujrzał zdemolowany lokal klubu, rozpłakał się z nadmiaru boleści i długo nie mógł się uspokoić...”- pisał „Goniec...”. Kostrzewski, urodzony w Częstochowie w 1893 r w rodzinie robotniczej, od 1920 r należał do PPS. W 1923 r w czasie manifestacji broniąc sztandaru partyjnego przed policją został zraniony bagnetem. Ponownie poraniony nożem został podczas manifestacji 16 września 1930 r. protestującej przeciw rozwiązaniu Sejmu. Do 1927 r był pracownikiem piekarni spółdzielni „Społem”, ze względu na chorobę – gruźlicę płuc – stracił pracę. Zatrudniony został jako woźny w Miejskim Muzeum Krajoznawczym i Higienicznym w Częstochowie.



16 października 1930 r w gabinecie Antoniego Furmańczyka w Kasie Chorych odbywała się narada, udział w niej brał komisarz Kasy Chorych Józef Rejewski i naczelny lekarz dr. Tadeusz Biluchowski. Kostrzewski siedział w poczekalni przed gabinetem Furmańczyka, tłumacząc woźnemu, że czeka na dentystę, a przy okazji ma sprawę do Furmańczyka. Gdy woźny wchodził do gabinetu inspektora Kostrzewski odepchnął go, wpadł do środka i z okrzykiem „Gińcie, wy,...” oddał strzał z rewolweru do Furmańczyka i do Rejewskiego. Pierwszy został trafiony prosto w serce, drugi w twarz...Obaj zginęli na miejscu. Wybiegając z gabinetu Kostrzewski oddał jeszcze dwa strzały raniąc dr Biluchowskiego. W tym samym momencie do gabinetu wbiegł prezes Związku Pracy Narodowej Partii Robotniczej Maciej Mołda. Bezrobotny prezes starał się o pracę w Kasie, znalazł się przypadkowo w miejscu tragedii.  Próbował obezwładnić napastnika, lecz ten zabił go strzałem prosto w serce. Kolejną ofiarą Kostrzewskiego stał się spotkany na korytarzu urzędnik Kasy Michał Zawadzki oraz oczekujący na Mołdę skarbnik Zw. Pracy Purkiewicz. Zawadzki został postrzelony w kolano, następnie dobity strzałem w usta. Purkiewicz miał więcej szczęścia, zabójca trafił go tylko w nogę. Na korytarzu przed gabinetem padło więcej strzałów, nie ustalono czy bronili się zaatakowani urzędnicy, czy też zabójcę osłaniali koledzy z PPS. W każdym razie podczas tej strzelaniny śmiertelnie ranny został także Kostrzewski.



Pogrzeb ofiar odbył się 19 października. Wyrazem protestu przeciw brutalnej zbrodni politycznej była obecność na pogrzebie tysięcy częstochowian. Oprawę uroczystości zapewniło wojsko, na grobach złożono ponad 100 wieńcy od różnych organizacji społecznych. Dzień wcześniej, w sobotę 18 października, na tym samym cmentarzu Kule pochowano Jana Kostrzewskiego. „Pogrzeb odbył się bez krzyża i księdza (...) Zwłoki na cmentarz odprowadziła gromadka znajomych towarzyszy z partii. Nad grobem odśpiewano „Czerwony sztandar”- opisał „Goniec Częstochowski”.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa