Częstochowa do wynajęcia

Idąc ulicami naszego miasta, oprócz rozkopanych alei, niemal na każdym kroku, każdej uliczce spotkać można „lokal do wynajęcia". Przybywa ich w zastraszającym tempie. To oznaka kondycji naszych przedsiębiorców i całego miasta, miasta, które z dnia na dzień staje się błędną pustynią.

Miasto pustoszeje, widoczna jest wielka ucieczka mieszkańców. Do 2030 roku ubędzie 55,7 tys. częstochowian - z dzisiejszych 238 tys. mieszkańców do niespełna 192 tys. Według prognoz GUS-u, w ciągu 20-30 lat z miast śląskich ubędzie nawet do 800 tys. osób. Są miasta, które próbują temu zaradzić, inne dopiero szukają pomysłu. Częstochowa jeszcze nie widzi problemu.

Najwięcej mieszkańców w naszym regionie tracą Katowice i właśnie Częstochowa. Ale ludzi ubywa też z Łodzi, Poznania, Bydgoszczy czy Lublina. W minionej dekadzie wyprowadziło się z nich 400 tys. osób, a w ciągu następnych 25. lat, wg prognoz GUS-u, miasta te stracą jeszcze 2 mln mieszkańców. Odchodzą najlepsi - młodzi i wykształceni. Za granicę i do najatrakcyjniejszych polskich ośrodków - Warszawy, Krakowa i Wrocławia.

Częstochowa staje się sypialnią, po zmroku miasto zamiera. Młodych ludzi nie widać w mieście, studenci z braku kasy siedzą w akademikach, starsi oglądają TV lub śpią. Taki stan jest wynikiem problemów w znalezieniu dobrej pracy, nie tylko dla młodych. To problem najważniejszy - z Częstochowy ubywa młodych, wykształconych i kreatywnych. Przyczyną tych zjawisk jest kryzys na rynku pracy i brak możliwości znalezienia pracy adekwatnej do swojego wykształcenia oraz negatywny wizerunek naszego miasta, które nie zatrzymuje ludzi i nie przyciąga innych.

To nie jedyny problem. Ludzi kreatywnych, z pomysłami gaszą skostniałe, urzędnicze wizje kształtowania życia nie tylko kulturalnego w naszym mieście. Jak długo młodzi będą chcieli brać udział w coraz bardziej miałkiej ofercie kulturalnej, stającej się bezbarwną „nocą kulturalną", frytkowych obchodów, czy festiwali sakralnych?

Miasto nawet nie stara się ich zatrzymać. Ci z braku perspektyw, niemożności znalezienia pracy, kwitnącej do absurdu biurokracji uciekają za granicę. A jeśli już decydują się na pracę w kraju, to od Częstochowy wolą bogatą Warszawę i tętniący kulturą Kraków czy Wrocław. Chcąc nie chcąc stajemy się dla tych metropolii swego rodzaju zapleczem kadrowym. Tu się kształcą, tam znajdują pracę i różnorodną, ciekawą ofertę kulturalną. Niemały wpływ na taką sytuację ma marginalizacja Częstochowy w województwie śląskim.

Może warto więc już teraz, kiedy jeszcze można wykorzystać potencjał tych, którzy nie wyemigrowali z Częstochowy, na rogatkach naszego jasne, że jasnego grodu umieścić tablice „Miasto do wynajęcia"? Może ktoś weźmie... obudzi energię?

cz.info.pl