Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 9

POLICJANCI KONTRA DEZERTERZY - Policja państwowa w II Rzeczpospolitej została powołana ustawą z 24 lipca 1919, w Częstochowie jej oddział dowodzony przez por. Władysława Prażmowskiego ulokowany został w dawnym budynku carskiej Straży Granicznej (obecnie biurowiec MZDiT ul. ks. Popiełuszki 4/6).

Zaranie wolnej Polski nie było okresem bezpiecznym. Cztery lata wojny światowej i kolejne trzy lata wojen toczonych w obronie powstałego państwa i jego granic, jak każdy czas zamętu rodził zjawiska patologiczne. Broń była łatwo dostępna, grasowały bandy uzbrojonych dezerterów dokonujące napaści na mieszkańców.

Tragiczną ofiarą napaści dezerterów stał się jeden z najbardziej zasłużonych ziemian – właściciel Małus Wielkich 73- letni Adolf Steinhagen. W sobotę 22 marca 1919 o ósmej wieczorem dwór w Małusach napadła sześcioosobowa szajka. „Gdy służąca pod grozą rewolweru zaprowadziła bandytów do pokoju, w którym znajdowali się państwo Steinhagen oraz panna do towarzystwa, jeden z bandytów wszedł do pokoju z okrzykiem „ręce do góry” i wystrzelił w kierunku właściciela majątku. P. Steinhagen wówczas podniósł się z krzesła i ze słowami: „Precz, rozbójniku” zwrócił się do bandyty, w celu pochwycenia go za rękę, bandyta jednak dwoma wystrzałami w głowę położył trupem na miejscu dzielnego starca”[1]. Bandyci zrabowali złote obrączki, zegarki oraz kilkaset marek.



Zdarzały się bandytom chwile wielkoduszności. W lutym 1921 r kilkunastoosobowa banda umundurowanych dezerterów napadła na Kuźnicę Marianową. Pobili ciężko młynarzy braci Lamch zabierając im odzież i 21 tys marek. Następnie grupa napastników wtargnęła do domu zamożnego  gospodarza Oszczędłowskiego. Właściciela nie było, w domu zastali wynajmującą tam kwaterę nauczycielkę. Bandyci żądali pieniędzy, lecz kiedy zobaczyli, że dziewczyna ma jedynie 1000  marek, odstąpili od rabunku. W Kuźnicy dezerterzy jeszcze zdążyli napaść i obrabować urlopowanego żołnierza, zabierając mu dokumenty i 500 marek. „Zaczepiono również żołnierza zdemobilizowanego. Gdy jeden z bandytów chciał mu odebrać posiadane 1000 mk, drugi bandyta zaczął odradzać rabunku mówiąc: zostaw mu te pieniądze, bo to zdemobilizowany, jeszcze się nie dorobił. Wobec tego napadniętemu zwrócono pieniądze”[2].

Policja częstochowska zorganizowała specjalny konny oddział ścigający bandytów-dezerterów. Prawo czasów wojny było surowe, złapanych czekała śmierć. Nic dziwnego, że łapani bronili się desperacko. Tak jak słynny Bolesław Ciura, poszukiwany jeszcze w czasie okupacji niemieckiej za liczne napady. Przy próbie aresztowania w marcu 1919 r broniąc się rzucił się z karabinem na policjantów, zginął trafiony 11 kulami[3].



Sądy skazywały dezerterów w trybie doraźnym na karę śmierci. Jeśli Naczelnik Państwa nie skorzystał z prawa łaski wyrok wykonywano przez rozstrzelanie. W czasie I wojny światowej i przez kilka lat po jej zakończeniu miejscem egzekucji w Częstochowie była łąka na północ od kompleksu koszar Zawady ( obecnie Politechnika Częstochowska). Wyrok wykonywano świtem, skazańca przywiązywano do słupa i zawiązywano oczy chustką. Zwyczajem było, że jeden z żołnierzy plutonu egzekucyjnego (choć nie wiedziano który) otrzymywał ślepe naboje; tak by każdy miał możliwość wierzenia, że nie on zabił skazanego. Zwłoki rozstrzelanego przewożono furmanką na cmentarz Kule, gdzie grzebano w nieoznaczonym grobie.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa

Przypisy
[1] Goniec Częstochowski nr 59, 25.03.1919 r s 3
[2] Goniec Częstochowski nr 43, 23.02.1921 s 3
[3] Goniec Częstochowski nr 55, 20.03.1919 r s 3