Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 8

PONARZEKAĆ ZAWSZE CZAS...  - „Pożałowania godnym jest partykularz, każde miasteczko prowincjonalne; inaczej tam myślą, inaczej żyją, inaczej sądzą ludzi.

Gdy na szerokim świecie utarło się np. o danej sprawie takie a takie pojęcie, prowincja wytwarza sobie o niej wprost odrębne zdanie, zawsze dziwne, zawsze wsteczne, zawsze kołtuńskie”[1] - ponarzekał sobie autor, podpisany jako „grot”w 1908 r.

Charakteryzował Częstochowę jako „miasto ignorujące odczyty, nie chcące czytać, obywające się bez muzyki, bez teatru, posiadające za to dwa kinematografy, dom gry, karuzel i słup dla zabaw ludowych”.

Pięć lat później znajdujemy obraz naszego miasta w jeszcze ciemniejszych barwach. „Nie ma w Częstochowie znośnych bruków, chodników, komunikacji tramwajowej, teatru, brak kanalizacji i wodociągów w wielu domach, szpitalnictwo jest w opłakanym stanie, brak hali targowej (...) Pod względem racjonalnej gospodarki cudzoziemiec nie może porównywać Częstochowy, nawet z kilkutysięcznym miastem na Zachodzie (...) O krok dalej cudzoziemiec potknął się o wysoki kopiec kamieni. Cóż to znaczy ? Macie zamiar budować barykady ? Nie. Magistrat kazał wybrukować ulice. Za dużo już wybojów, konie gubią podkowy, mieszkańcy tracą kalosze, obrywają sobie obcasy, tłuką sobie nosy, wybijają zęby o szarej godzinie (....) Wpada mu w oczy napis na jednym budynku „Teatr paryski”. Teatr! O rozkoszy! Zapomnę o swych dziennych wrażeniach. Gdzież tam! To tylko kinematograf. Ach spostrzega dalej oszkloną halę z napisem Jardin d,hiver” Nareszcie jądro kultury w Częstochowie. Cukiernia europejska! Pyta się kelnera o ostatnie nowiny. „Ha, proszę pana – odpowiada mu kelner – wczoraj była u nas awantura. Pijany gość rzucił się na gospodarza. Onegdaj także była awantura. Pijany gość rzucił się na kelnera. W przeszłym tygodniu pijak wytłukł szybę”[2]...Taki przewodnik po Częstochowie, sprokurował Lucjan M.

czwa-dworzec-x
czwa-dabrowskiego-poczta-x
czwa-barbary-x
czwa-bank-ruski-x
czwa-7-kamienic-x
czwa-2-aleja-x
czwa-2-aleja-kino-odeon-x
czwa-1-aleja-x


Tak pisano o śródmieściu. Nic dziwnego, że opinia o dzielnicach peryferyjnych lepsza nie była.  „Niema dnia żeby nie pisali do nas desperackich listów pożałowania godni obywatele Zawodzia, które właściwie Wwodziem powinno się nazywać, ile że po każdym deszczu tworzą się tam jeziora, morza oceany, tak, że z jednej strony, grzecznie mówiąc, ulicy, tylko bardzo silny mężczyzna, wpław się może przedostać na drugą (..) Że zaś do Zawodzia wybiera się tylko ten z częstochowian, kto wpadł w czarną melancholię i dla którego nie stanowi wpaść do wody, a życie straciło dlań wszelki urok (...) przeto trudno powiedzieć ile prawdy mieści się w tym co mówią” [3].

Krajobraz Częstochowy z początku wieku różnił się zasadniczo od pejzażu nam znanego. Linia kolejowa przecinając Aleję stanowiła koniec zwartej zabudowy rozrastającej się od Starego Miasta i placu Daszyńskiego. Dalej domy rosły tylko wzdłuż Alei. Dopiero w 1897 r wytyczono i wybrukowano ulicę Teatralną, dziś – Kościuszki i Wolności. Wyznaczonym w 1826 roku centrum miasta miał być plac św. Jakuba (plac Biegańskiego), przy którym wzniesiono Ratusz.

Zagospodarowanie tego centrum nastąpiło jednak dopiero w latach po roku 1899, gdy inż Brandtner sporządził nowy plan regulacyjny. W 1901 r. wytyczono i wybrukowano ul. Cerkiewną i Szkolną (Kilińskiego i Dąbrowskiego), w 1904 ul. Centralną (Śląską) , połączoną ul. Żelazną (Kopernika) z dworcem kolejowym przy Teatralnej. Od Centralnej w kierunku Jasnej Góry wytyczono ul. Jasną.

Nie lepiej było w pobliżu Jasnej Góry – Rynek Wieluński zyskał bruk dopiero w latach 1907-1908 roku. W takich warunkach przychodziło żyć i się żyło. Jak? Przytoczmy inne wieści „Milicja miejska wykryła znachora (...) który od dłuższego czasu, korzystając z ciemnoty pewnych odłamów naszej ludności cieszył się rozległą praktyką i wziętością (...). Dla większej charakterystyki tego „medyka” przytaczamy dosłownie z zachowaniem pisowni i ortografii treść jego „biletów” reklamowych (....): Znachor Wszelkie nie DOWYLECENIA choroby moje Środki; zapomocom P. BOGA choroba się źmejsza jest Lekarstwo na żyły skurcone  na Sparaliż na mowautracone na ból głowy i kołtun na opuchlizne ciała i krosty Spoważaniem Malinowski...”[4]

czwa-zygmunt-x
czwa-synagoga-x
czwa-stradom-x
czwa-ratusz-x
czwa-pilsudskiego-x
czwa-parki-x
czwa-kilinskiego-x
czwa-kamienica-kupiecka-x


Gdyby społeczności nie pomogły leki pana Malinowskiego, Częstochowianie mogliby, choć niechętnie, sięgnąć po mydło. Reklamowany w 1916 by znakomity „surogat mydlany bez tłuszczu. Ostatni wyraz doskonałości. PETROLD”. Pewnie w nawiązaniu do tej reklamy dziennikarz „Gońca...” poświecił mydłu obszerniejszy tekst. „Dziś na mydle można w Polsce robić interesy. Co prawda i sama fabrykacja uległa ogromnemu uproszczeniu. Po prostu kupuje się jedno dobre mydło i robi się z niego dziesięć podłych. To podłe mydło sprzedaje się w cenie niewiele co droższej, o jakieś 75 do 100 procent, niż kosztowało dobre (...) W przyszłym kwartale będziemy słyszeli takie djalogi: „-Ale on doskonale się żeni - ; - No, bogata panna ? - ; - Myje się ona trzy razy tygodniowo- „. Jak to pozatem wpłynie na stosunki ludzkie – nie wiem (...) W każdym razie zniechęcać się nie potrzeba. Można obywać się i bez mydła. Wszyscy znamy i codziennie spotykamy ludzi, o który się mówi, że bez mydła wszędzie się wkręcić potrafią.[5]”

I tyle migawek sprzed 100 lat, obrazujących, że świat i nasze miasto zmienia się, ale i pozostaje wierne tradycji.

dla cz.info.pl: Jarosław Kapsa

Przypisy:
[1] Goniec Częstochowski z 19.09.1908 nr 257 s 2
[2] Goniec Częstochowski z 11.05.1913 nr 127 s 3
[3] Goniec Częstochowski z 19.09.1909 nr 256 s 3
[4] Goniec Częstochowski 4.03.1915 nr 56 s 4
[5] Goniec Częstochowski 6.08.1916 nr 177 s 5