Kobiety zawsze mają 18 lat i bardzo dużo miesięcy!

Nikki Marchevka właściwie Berenika Monika Marchewka jest jedną z najbardziej obiecujących  dziennikarek sportowych młodego pokolenia.

Urodziła się dokładnie 25 lat temu - 10 września 1988 roku w Częstochowie. Mogła zostać baletnicą albo pianistką, jednak wybrała  inną bardzo nietypową jak na dziewczynę drogę…

Swoją przygodę ze środowiskiem motoryzacyjnym i ekstremalnym rozpoczęła blisko dekadę temu, obecnie jest właścicielką i redaktor naczelną portalu o tematyce ekstremalnej - Gravity Mag. Z okazji jej  25 urodzin zapraszamy do przeczytania  wywiadu, jakiego jeszcze nie było!  Z Nikki o dzieciństwie, edukacji, nietypowych pasjach i nowym rozdziale w życiu.

Bez wątpienia można Cię porównać do młodszej wersji Martyny Wojciechowskiej, obydwie jesteście dziennikarkami, interesujecie się motoryzacją, sportami ekstremalnymi, podróżujecie po świecie, dodatkowo macie podobne tatuaże….
- Naprawdę? Dzięki wielkie! Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim porównaniem. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Bardzo cenie  panią Martynę i od dłuższego czasu jest moją idolką, ale nie śledzę jej kariery zawodowej. Uważam, że jest naprawdę rewelacyjną kobietą z konkretnymi pasjami, dodatkowo ma sporo osiągnięć w różnych dziedzinach, których jej naprawdę zazdroszczę! Mnie niestety do takiego statusu jeszcze troszkę brakuje, ale biorąc pod uwagę to że dopiero kończę 25 lat, to zapewniam, że przed 30ką jeszcze niejednokrotnie o mnie usłyszycie. Co do tatuaży, szczerze powiedziawszy nie miałam zielonego pojęcia, że Martyna również ma wytatuowane skrzydło na prawej ręce, dowiedziałam się o tym  ostatnio, dzięki jednej z gazetek pokładowych dostępnych dla pasażerów podczas lotów.  Uważam to za czysty przypadek, ale także za znak aby dalej kontynuować swój rozwój w środowisku extreme bez względu na to gdzie będę przebywać i  przede wszystkim nie poddawać się i nie rezygnować z marzeń.

Czy właśnie próbowałaś nam zasugerować, że miałaś kiedyś chwile zwątpienia, i myślałaś o przerwaniu swojej działalność w  środowisku, w którym czujesz się ryba w wodzie?
- Czasem każdy ma chwilę zwątpienia, i czuje się wypalony zawodowo. Nie jednokrotnie  o  tym myślałam, na szczęście takie myśli nie trwają u mnie zbyt długo, jednego dnia czuję się wypalona, a następnego odzyskuje siły  i znów jestem nakręcona na nowe projekty.

Co Cię najbardziej wkurza w  środowisku sportów ekstremalnych?
Przykre jest to, że ludzie o takich samych pasjach się strasznie hejtują i nie umieją ze sobą współpracować, dla mnie jest to tak żałosne, że aż śmieszne. Rywalizacja jest nieodłączną częścią każdego sportu, ale niekoniecznie musi być ściśle związana z totalną nienawiścią. Zobaczymy za parę lat, która z tych osób zostanie wierna zajawie i będzie dalej skillować, a która nie. Hejtujący czy hejtowany? A może żaden z nich? Czas pokaże. Od siebie powiem tylko tyle: Bierzcie przykład z takich riderów jak Piotr Rybi Siegień, Janek Pietruczuk czy Krzysztof Ząbi Wielgoszewski, chłopaki pomimo upływu lat w dalszym ciągu skillują,a mają już trochę po trzydziestce.

Ostatni wywiad z Tobą, który ukazał się na łamach cz.info.pl w styczniu br. Był najczęściej czytanym wywiadem  w historii portalu. CZ nie odnotowało jeszcze  takiego rekordu wyświetleń. Wyjaśnij nam zatem na czym polega  fenomen Nikki Marchevki?
-  To prawda, ta informacja jest potwierdzona. Wywiad był tak często wyświetlany, że padł serwer <śmiech>. A tak poważnie, miło, że ludzie zainteresowali się jakąś tam szaloną dziennikarką, i poświęcili chwilę na przeczytanie mojej historii. Pamiętam, leżałam wtedy w szpitalu i co chwilę odbierałam wiadomości z wyrazami szacunku i uznania. Nawet nie zdajcie sobie sprawy, jak niektórzy z Was umili mi wegetacje pod kroplówką w tamtym czasie. Wysoka Piona dla Was! Jesteście niesamowici! Wracając do dalszej części Twojego pytania… Nie jestem fenomen, jestem sobą! Pomimo tego, że w środowisku udzielam się od blisko  10 lat to i tak czuję się anonimowo, jestem zwykłą dziewczyną tylko troszkę o nietypowych zainteresowaniach, i właściwie, nie zrobiłam jeszcze nic takiego, co można by uznać za coś fenomenalnego …

…Jednak zawodnikom z teamu, który powołałaś do życia jakiś czas temu, udaję się pozyskiwać znaczących sponsorów, a Gravity Mag ma coraz więcej fanów, według mnie to naprawdę duże osiągnięcie…

- Stworzenie Gravity Crew było spontanicznym pomysłem.  Cieszy mnie fakt, że przynależność do  teamu Gravity jest dla moich riderów naprawdę dużą motywacją do działania. Chłopaki nieustannie trenują,  nagrywają edity, jeżdżą na zawody, zdobywają   wysokie miejsca… Szanują zajawę, pozostają autentyczni  i nie dają się kupić za wlepki czy koszulkę. Jeżeli chodzi o kwestie sponsorskie, to że chłopakom  udaję się pozyskać jakiekolwiek znaczące wsparcie zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie i swoim umiejętnością.

Tak jak wspomniałaś, ze środowiskiem ekstremalnym jesteś związana od 10 lat, a od 6 zajmujesz się dziennikarstwem. Czy udaje Ci się zatem po kolei realizować wszystkie plany, jakie wyznaczyłaś sobie na początku kariery?
-  Z roku na rok  dzieje się coraz więcej. Nie od razu stałam się redaktor naczelną portalu  Gravity Mag, nie od razu też stworzyłam swój team itp.  Przez jakiś czas byłam związana ze środowiskiem motoryzacyjnym (mx/fmx/atv) Obecnie staram się łączyć wszystkie fajne zajawki ze sobą i nie ograniczać się tylko i wyłącznie do jednej tej rowerowej. W końcu  dobry dziennikarz powinien być osobą wszechstronną. Jak na razie wszystko idzie po mojej myśli.

Co powiedziałabyś młodym adeptom dziennikarstwa, którzy inspirują się Twoją osobą i stawiają sobie ambitne cele na przyszłość?
-  Należy dążyć do spełnienia swoich najskrytszych marzeń, koncentrować  się na tym co się robi  od najmłodszych lat i być temu  wiernym  bez względu na przejściowe trudności, które czasem mogą wydawać  się wiecznością. Cały czas pracować nad sobą, kształcić się.  Polecam również czytać dużo różnych książek, bo to bardzo rozwija słownictwo.



Zastanawiałaś się kiedyś nad tym co byś robiła gdybyś nie zajmowała się dziennikarstwem?
- Od najmłodszych lat raczej wykazywałam zainteresowanie w stronę męskich zajawek, lalkom urywałam głowy, ale tylko po to by sprawdzić co mają w środku <śmiech>, z kuzynem urządzaliśmy sobie rajdy samochodzikami w piaskownicy, budowaliśmy bazy, schrony, domki na drzewie itp.  We wczesnej szkole podstawowej – chyba 3 klasa? Nie pamiętam już dokładnie… Miałam mały epizod z ogniskiem baletowym, ale strasznie denerwowała mnie Pani instruktor, która non stop się na nas darła, więc po jakimś czasie zrezygnowałam z kariery baletnicy, wykazywałam też skłonności do gry na pianinie, chodziłam na lekcję rysunku, ale to wszystko było słomianym zapałem. Bycie redaktorką traktuję jako dodatek do mojego życia, żyję tym, ale nie stawiam też tego ponad wszystko. Lada chwila kończę studia, od dłuższego czasu interesuję się spadochroniarstwem, i to właśnie temu zaraz po skończeniu studiów chcę się poświęcić najbardziej, szkolenie AFF to mój kolejny plan, który zrealizuję już wkrótce, zresztą nie bez przyczyny właśnie  na prawej ręce mam wytatuowane skrzydło, o którym już wspomniałam na początku wywiadu. Chcę zostać licencjonowanym skoczkiem spadochronowym i wierzę że mi się uda, no chyba że podczas skoku nie otworzy się spadochron <śmiech>. Ponadto przygotowuję się również do zdania egzaminu TOEFL. Przede wszystkim staram się raczej myśleć realnie i przyszłościowo… Oczywiście nie twierdzę tutaj, że dziennikarstwo nie jest przyszłościowe, wkładam w nie naprawdę całe swoje serce, i cieszę się że udało mi się coś osiągnąć w tej dziedzinie, ale nie ograniczam się tylko i wyłącznie do niego. Grunt,  że mam coś, co chcę i mogę robić dla siebie!

Wyjaśnij nam pokrótce czym jest szkolenie AFF?
- Szkolenie AFF jest nauką swobodnego spadania, po ukończeniu tego kursu będę mogła wykonywać samodzielne skoki z wysokości 4 tysięcy metrów, i uzyskam licencje USPA, która uprawnia  do wykonywania skoków na całym świecie. Zdecydowanie to najlepszy prezent urodzinowy wszechczasów.

Nie myślisz w takim razie o rozbudowaniu Gravity Mag o dział poświęcony spadochroniarstwu?
- Drogi panie redaktorze, nie chcę żeby wszystkie moje pasje sprowadzały się do tego portalu. Nie chcę pisać o spadochroniarstwie, ja chce się zajmować nim zawodowo!

Wspomniałaś o egzamin TOEFL, który jest egzaminem sprawdzającym umiejętność posługiwania się językiem angielskim w środowisku akademickim. Planujesz  kontynuować naukę w innym kraju, tym samym ograniczając swoją działalność dziennikarską?
-  Bez względu na to gdzie będę przebywać, i tak będę redagować Gravity Mag i rozwijać swoje pasje.

Który z wyjazdów podczas całej Twojej kariery zapadł Ci najbardziej w pamięć?
- To trudne pytanie, każdy wyjazd to nowe, inne doświadczenie, spotkanie na swojej drodze wspaniałych ludzi o podobnych pasjach itp. Jeżeli miałabym sprowadzić się do jednego wyjazdu, to zdecydowanie rajd off-roadowy we Włoszech Italian Baja na który pojechała  wraz z teamem  Łukasza Łaskawca. Niepowtarzalny klimat, zero pozerstwa, super ludzie, dodatkowo poznanie na żywo legendy polskiej sceny rajdowej – Krzysztofa Hołowczyca, najlepszej zawodniczki quadowej Sabiny Pulze, czy Konrada Jęcka – jednego z mega utalentowanych polskich fotografów sportowych specjalizujących się głównie w fotografii rajdowej. Jeżeli kiedykolwiek ktoś z Was miałby szanse wyjazdu na taką off-road adventure to polecam z całego serca. Na uwagę również zasługują zawody Baltic Games z ubiegłego roku, gdzie miałam okazję spotkać i przeprowadzić wywiad z moim idolem muzycznym Glacą ( wokalistą Sweet Noise i My Riot ) naprawdę rewelacyjny człowiek, dobrze było powspominać sobie czasy młodzieńczego buntu i płyty „Czas Ludzi Cienia” na której właściwie dorastałam.

Ostatnio dość ostro na łamach swojego portalu skrytykowałaś tegoroczny festiwal sportów extreme – Baltic Games. Jeżeli miałabyś wybrać polski event ekstremalny, to który w tym sezonie podobały Ci się najbardziej?
-  Nie skrytykowałam. Udzieliłam tylko wskazówek, dzięki którym być może organizatorzy  BG udoskonalą przyszło roczny event, który i tak był bardzo dobry. Ogólnie organizacja zawodów, to naprawdę duże wyzwanie, podziwiam ludzką cierpliwość i determinację.  Myślę, że katowickie zawody Adidas ride the sky zorganizowane w czerwcu przez ekipę RADICAL.SM to jedne z  tych zawodów, które zostały zrobione naprawdę porządnie, poza tym sezon się jeszcze nie skończył, przede mną ostania runda Joy Ride na zakopiańskiej Harendzie, gdzie wraz z przyjaciółmi zamierzamy świętować moje  25-lecie i oczywiście kibicować mega utalentowanym chłopakom z downhillowego teamu – High Five Racing Team, nad którym Gravity sprawuje patronat medialny.

Aż  trudno uwierzyć że kończysz już 25 lat. Wyglądasz na 18, w dodatku masz  naprawdę duże  doświadczenie w branży dziennikarskiej, sporo osiągnęłaś. Nie myślisz czasem o stabilizacji życiowej o założeniu rodziny i odpoczęciu od tego wszystkiego?
-  Dzięki! Kobiety zawsze mają 18 lat i  bardzo dużo miesięcy <śmiech>. Doskonale wiem, że ludzie w moim wieku, a nawet młodsi ode mnie zawierają związki małżeńskie, mają już dzieci itp. Ja osobiście uważam, że mam na to jeszcze troszkę czasu. Może po prostu oni się już spełnili? Spełnili swoje wszystkie oczekiwania i marzenia, albo po prostu niczego nie planowali i przypadek zadecydował o tym że tkwią w tym, w czym nie chcieli utknąć tak wcześnie? Cóż  bywa i tak,  takie jest niestety życie, raz z górki raz pod górkę, statusy związków i detale życia prywatnego innych to nie moja sprawa. Ja w dalszym ciągu się realizuję i jestem naprawdę szczęśliwa. Na stabilizację życiową przyjdzie jeszcze odpowiednia pora.



Skoro jesteśmy już przy motywie rodziny. Powiedz nam jak do  Twoich nietypowych pasji podchodzi Twoja rodzina i najbliższe otoczenie?
Przyzwyczaili się. Według rodziców czy dziadków od zawsze byłam trudnym dzieckiem z ciężkim charakterem, ciągle mi powtarzali i do tej pory powtarzają że chyba nigdzie niema  takiego drugiego wybrednego dziecka jak ja <śmiech> No i w sumie mają rację. Poza tym doskonale wiem że mam trochę nierówno pod sufitem <śmiech>  Pomimo tego, że Jestem jedynaczką, i straszną indywidualistką o ciężkim i wybuchowym charakterze to wcale nie jestem egocentrykiem, wręcz przeciwnie jestem ogromną altruistką. Na pierwszy rzut oka sprawiam wrażenie osoby cichej i spokojnej, a wywodzi się to stąd, że po prostu nie ufam nowo poznanym  osobom.   Jeżeli chodzi o moją rodzinę, oczywiście wspierają mnie i nie „podcinają” przysłowiowych skrzydeł. Chyba najbardziej kibicuje mi mój dziadek, to z nim zawsze oglądam różne zawody na Extreme Sports Channel. Wyobraź to sobie że już bez problemu rozpoznaje tych największych kozaków sceny extreme jak Dave Mirra, Bestwick czy Pastrana, a jak leci coś ciekawego w TV to zawsze do mnie dzwoni żebym przyszła do niego na piwo to razem coś pooglądamy, akurat mam to szczęście, że babcia z dziadkiem mieszkają kilka domów dalej od mojego, więc jak tylko jestem w Częstochowie to mogę bez problemu do nich podbić i razem poczillować.

Kilka tygodni temu w sieci ukazała się zapowiedź Twojego najnowszego projektu Show Me Your Skills, którego głównym celem jest promowanie ludzi z ekstremalnymi pasjami. Opowiedz nam coś o tym?
- Owszem projekt ja w trakcie przygotowań. Miał ruszyć na początku września, ale czekam na lepszą porę do ataku. Skillsy są adresowane dosłowanie do każdego zajawkowicza, wystarczy, że podeśle na określony adres meilowy:  swoją historie zajawki  z fotami i editem, następnie z tego zostanie stworzony artykuł i dodany na stronę.  W ten sposób dana osoba, ma naprawdę fajną i niepowtarzalną szansę zaprezentowania się szerszej publiczności. Ponadto w wyznaczonym terminie zostanie ogłoszony konkurs, trzy artykuły, które zdobędą największą ilość polubień zostaną nagrodzone nagrodami od sponsorów. Myślę że naprawdę warto spróbować swoich sił i podsyłać do nas za całkowitą darmoszkę swoje EXTREME STORY! Akcje będę wspierać między innymi  takie zajawkowe firmy i ekipy w tym Diverse Extreme Team czy SERCE.TV.

Brzmi naprawdę konkretnie, gratuluje pomysłu i życzę w takim razie powodzenia. Chciałbym jeszcze zapytać czy masz jakieś specjalne życzenia urodzinowe z okazji 25-lecia?
- Zdrowia mi życzcie! Bo to najważniejsze!

Dziękuję za wywiad I życzę zatem wszystkiego co najlepsze, czy chciałabyś jeszcze coś od siebie dopowiedź na koniec?
Dzięki również – fajnie się rozmawiało. Tak chciałabym podziękować całej ekipie Gravity, w szczególności KFP – założycielowi Gravity Magu, za zostawienie mi w spadku tego „wirtualnego extremalnego dziecka”, Dambakowi – mistrzowi  fotografii, który robi naprawdę kozackie fotorelacje z różnych eventów, Zniszczowi  za pomoc w tworzeniu facebookowego fanpejdża, podziękowania lecą też do High Five Racing Team w szczególności do Banana za dobrą motywację do działania, a przede wszystkim ogromne podziękowania należą się dla moich rodziców i dziadków, za to, że mają do mnie anielską cierpliwość i wspierają mnie w każdym przedsięwzięciu. H5!

cz.info.pl, rozmawiał: Peter, zdjęcia: Robert Snoch, stylizacja: Raziel&Kafziel