„Patrz, to do Ciebie” Roberta Jodłowskiego

W środę 25 października o godz. 12.00 w Galerii „Wejściówka” odbędzie się otwarcie wystawy fotografii Roberta Jodłowskiego.

Można powiedzieć, że na co dzień nie rozstaje się z kamerą i aparatem. Szczególnie z tą pierwszą, gdyż jako operator od ośmiu lat przygotowuje materiały filmowe dla TVP 3 Katowice.

Rejestruje chwile. Ludzi, zdarzenia, momenty triumfu i radości, ale też wstydu, pogardy i porażki (te lubi najbardziej). Od niedawna jest także pracownikiem Miejskiej Galerii Sztuki. To autor etiud filmowych dedykowanych m.in. Danielowi Pielusze czy Waldemarowi J. Marszałkowi. Ostatnio zaś swoją premierę miał obraz „Haśka. Wspomnienie o…” przygotowany z okazji 50. rocznicy śmierci Haliny Poświatowskiej.

W prywatnym życiu odkłada kamerę i chwyta aparat. Fotograficzną pasję zaszczepił mu ojciec – Sławomir Jodłowski. Za obojgiem ciągnie się anegdota o domowej ciemni – dziś w jej miejscu jest kuchnia – przed laty bywało, że obiadu nie było na czas, ale czas na fotografię był zawsze.

W pewnym momencie, na szlaku, góry zbiegły się z fotografią. I tak zostało. Mówi, że Tatry ma we krwi, tak jak pogoń za adrenaliną. Ponoć to trudne warunki same wychodzą mu naprzeciw. To takie przejścia na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”. A gdy podejścia nie ma, to trzeba je sobie wykopać – nie lubi przecież rezygnować z wytyczonego w głowie szlaku. Wiadomo, Tatry najcenniejsze są zimą, gdy pozostają w nich ci, którzy to kochają i wiedzą, dlaczego tam idą. Bez klapkowiczów w drodze do Morskiego Oka...

Zaznacza, że sięgając po aparat, nie zależy mu na spektakularności. Nie taki powinien być obraz wyżarty na matrycy fotograficznej. Gdy wyjmuje aparat przy 20 stopniach na minusie, a śnieg i grad walą w obiektyw, robi to po coś. Cały czas wiedząc, że za chwilę może nie mieć ani zdjęcia, ani aparatu. Nie chodzi mu o to, żeby ktoś stanął przed oprawionym zdjęciem, skwitował, że „fajne” i... poszedł dalej. „Ważne, żeby za tym kimś poszła pewna historia. Żeby „usłyszał”: „Patrz, to co Ciebie”. I w górach, i na zdjęciach liczy się prawda. Te zamknięte w kadrze zimowe zmagania z tatrzańską naturą złożyły się na wystawę „Czas Czekana”, którą w lutym prezentował w Miejskiej Galerii Sztuki.

Ale Jodłowski nie fotografuje jedynie w wysokogórskich okolicznościach, obiektyw towarzyszył mu bowiem podczas europejskich podróży po Hiszpanii, Grecji, Chorwacji, Słowenii czy Włoszech. Tam stara się szukać innych pomysłów na sfotografowanie rzeczy oczywistych. Jak sam mówi: robienie zdjęć takich jak wszyscy, jest po prostu bez sensu. Szukanie obrazu Jodłowski ma już w swoim charakterze. Głodny nie samego dźwięku migawki, ale emocji. Poszukuje obrazu innego niż ten widziany każdego dnia. Aparat zabiera również na żagle, tam gdzie woda, przestrzeń i kolejna pasja. A przy fascynacjach zostając, tu swoje miejsce ma także muzyka, która czasami też przebija się na zdjęcia. Zwłaszcza ta Kultu. Zna chyba teksty wszystkich piosenek tego zespołu. W tej kwestii przebić go może jedynie Kazik Staszewski. Stąd tytuł wystawy prezentowanej w „Wejściówce”.

cz.info.pl; źródło: OPK „Gaude Mater”

tgl 728x90